czwartek, 23 stycznia 2014

o fotelach

Powoli zaczynam snuć rozważania na temat wnętrz domu, którego nie ma ...jeszcze nie ma. Otóż rozważania moje oscylują wokół kwestii następującej: jak zrobić tanio i tak, żeby się podobało (nam oczywiście, a innym może przy okazji też ).
Tanio i ładnie...czy to musi się wykluczać? Zobaczymy...sytuację urządzania domu z symboliczną kwotą (bo taka nam zapewne zostanie po zbudowaniu domu) spróbuję potraktować jako wyzwanie....
Ale o fotelach miało być - otóż w posagu moim wniosłam do naszego wspólnego "majątku" 4 fotele z poprzedniej epoki z zamiarem odrestaurowania kiedyś tam; fotele wędrują ze mną jeszcze od czasów panieńsko-studenckich. Obecnie dołączyły do nich jeszcze dwa oczywiście także z poprzedniej epoki. Wszystkie czekają na odnowienie, ale w tym oczekiwaniu są intensywnie eksploatowane, tak więc renowacji z roku na rok potrzebują coraz bardziej....lubię nasze fotele, lubię fotele w ogóle... może kiedyś będę je świadomie i celowo kolekcjonować....
Otóż wczoraj znalazłam nasze fotele już odnowione w internecie...i spodobały mi się .Ich koszt po renowacji zrobił na mnie wrażenie -ok. 700zł /szt. Podaję linka, coby ciekawi mogli nacieszyć oczy:
http://decounikat.pl/fotele/5-marcel.html
http://decounikat.pl/fotele/10-l.html
Na stanie mamy jednego Marcela i czterech Louisów. Co do Marcela to skorzystam chyba z pasiakowej  inspiracji, a jeżeli chodzi o Louisy to zdecydowanie ciemniejsze kolory, nasycone jakieś...się zobaczy...przy trójce małych dzieci biel nie przejdzie....chyba że na tę abstrakcyjną starość, kiedy to potomstwo się wyprowadzi, a my ponownie będziemy zmieniać obicia...

Magda

2 komentarze:

  1. Hehe, podoba mi się perspektywa zmieniania obić jak się dzieci wyprowadzą... A co, jak zaczną przyjeżdżać z wnukami? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie sprawdzają się tylko mocne i trudne do zniszczenia meble, które i tak moje dzieci przetestują. Kolory i obicia - ach jeszcze przede mną, tylko właśnie - przecież wnuki też będą testować...

    OdpowiedzUsuń