czwartek, 23 kwietnia 2015

Jesień, zima - pracy ni ma.

Z końcem października a początkiem listopada pogoda i okoliczności zaczęły wyhamowywać postępy prac i długość dnia.... ale ale ... nie tak łatwo całkowicie zatrzymać zdeterminowanych.
Jesienią fundament został docieplony - głównie przez tatę-teścia, więc nie będziemy tu udawać że się znamy na robocie. Prawie efekt wyglądał tak:


Przy okazji zdjęcie doskonale ilustruje aurę nieletnią.
Do wyżej zamieszczonego obrazka przed zimą dorobiliśmy jeszcze rury kanalizacyjne, wypełnienie wnętrza piachem i zalanie tego piachu tzw. chudziakiem, czyli betonem co jest tańszy niż ten na ławy. Taki stan zastała zima... ale żeby nie było tak sielankowo (że niby zamknęliśmy pewien etap budowy i teraz grzejemy się przy kominku) to należy wspomnieć o tym że w tle tych wszystkich prac i czekania na wiosnę walczymy z ponad 20m3 drewna na konstrukcje. Walka ta polegała na:
- cięciu na wymiar
- struganiu i/lub szlifowaniu elementów, które będą widoczne we wnętrzu,
- wycinaniu przeróżnych połączeń,
- konserwowaniu (tu po wielu konsultacjach i przemyśleniach wybraliśmy jednak trochę chemii w postaci bezbarwnego koncentratu Vidaron).
Dla tych co troszkę się obawiają samodzielnej budowy warto wspomnieć, że powyższe czynności (w tym użycie większości narzędzi) często były dla nas pierwszymi doświadczeniami, tak więc bez obaw - wszystkiego można się nauczyć.
Tym postem praktycznie kończymy nadrabianie zaległości w pisaniu, następny post będzie prawie o teraźniejszości, a na pewno o wiośnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz