środa, 1 kwietnia 2015

Zalewanie ław fundamentowych

W gotowości zbrojenia i szalunku zaczaiła się tzw. grucha:


 czyli beton jedzie, ekipa w gotowości.
Beton przyjechał prawie punktualnie... zanim przystąpiliśmy do lania panowie kierowcy zarządzili kilkuminutową przerwę bo właśnie w samochodowym radiu podawano wiadomości o konwoju humanitarnym na Ukrainę... takie tam przeplatanie naszego miejsca na Ziemi z sytuacją międzynarodową. Lejemy:


Pan operator - władca węża na widok naszego szalunku wyraził swe zdanie: "To wytrzyma?". Na szczęście nasza wiara okazała się silniejsza od sił rozporowych betonu.
My tu sobie zalewamy a tymczasem jak widać na powyższym zdjęciu jeden z kierowców przymierza się do skoku wzwyż przez cztery poprzeczki - takie urozmaicenie rutyny w pracy.

Zalewanie przebiegło oczywiście bezproblemowo, to co miało wytrzymać - wytrzymało. Ogólnie mile zostaliśmy rozczarowani - zalewanie ław nie takie straszne jak się wydawało. Obliczenia ilości potrzebnego betonu wypadły znakomicie... tzn. w trakcie zalewania zwątpiliśmy w wyliczenia w związku z czym wzbogaciliśmy beton w ławach okolicznymi kamieniami... w związku z czym na koniec zostaliśmy z 1m3 betonowego nadmiaru.

Po kilku dniach przystąpiliśmy do demontażu szalunku i oto efekt - fundament, podstawa naszego domu, początek całej reszty, tu wszystko się zaczyna, czyli po prostu - nasz żelbet:


2 komentarze:

  1. eh... zazdroszczę (nie zawiszczę), a zazdroszczę). tez bym już tak chiał

    BTW. Czy widziałeś jak pustkę podpodłogową wypełniono zakręconymi butelkami PET poustawianymi pionowo i gęsto ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam.... ja też kiedyś tak chciałem... no i masz, się dzieje :).
      o butelkach PET nie słyszałem.... ale kojarzę coś podobnego z butelkami szklanymi... niestety mój zdrowy rozsądek jest jeszcze zbyt silny żeby coś tak innowacyjnego zastosować w domu całorocznym-rodzinnym... ale może kiedyś w czymś bardziej eksperymentalnym :).

      Usuń