niedziela, 13 lipca 2014

Drewno

Coraz intensywniej się robi na budowie (lub w sprawach okołobudowy) - stąd częstotliwość umieszczania postów drastycznie spada.
Około dwa tygodnie temu dojechało do nas drewno na konstrukcje - 23m3. Dojechało z daleka (50km) ze względu na cenę. Dojechało wywrotką i tak też zostało rozładowane... mieliśmy wiele obaw o to ile z naszego drewna zostanie w pożądanych kawałkach po rozładunku-kiprunku ale okazało się, że bardzo dobrze wyszła ta operacja - ucierpiała nieznacznie jedna podwalina (łatwo będzie naprawić tę stratę) i jeden inny element - chyba słup (nie mieliśmy jeszcze czasu wniknąć kim jest pęknięty belek).
A oto zdjęcia z tej akcji (osoby o słabych nerwach niech nie odchodzą od monitorów - kończy się hepiendem i z morałem - "czasem warto zaryzykować to się człowiek nie narobi" ;) ):





  Aktualnie drewno leży ułożone obok i czeka cierpliwie na impregnacje, heblowanie i orientowanie się kto jest kim.
Plan na najbliższy tydzień:
- w środę pan koparkowy rozkopuje odcinek wodociąg - docelowe miejsce qrnej-chaty, rozkopuje także miejsca pod ławy fundamentowe ale jak się okazało ze spotkania projekt - rzeczywistość wystarczy tylko z jednego dłuższego boku wykopać 50cm, ponieważ reszta jest prawie na właściwym poziomie,
- dokończyć w końcu wychodek (papa na dach, i ława siedząco-wypełniająca,
- zamówić stal (a jak szybko przyjedzie to coś tam pociąć, pokręcić),
- podjąć pierwsze kroki z użyczonym prądem od sąsiada - uruchomić hebel :).
- zorganizować podłączenie wody,
- w związku z podłączeniem wody zorganizować chociaż minimalne warunki do życia (prysznic po dniu pracy) .

Jak z grubsza się zrealizuje to będzie dobrze.

Z zaistniałych zjawisk bardzo pozytywnych:
- pojawiają się na horyzoncie ludzie dobrej woli - mamy już dwie poważne propozycje pomocy na sierpień i jedną poważną już na lipiec, i jedną mniej zdecydowaną ale to też coś :). Bardzo nas to cieszy a jeszcze bardziej buduje (w sensie dosłownym i tym drugim).

wtorek, 17 czerwca 2014

Szkielet - akt drugi.

Jak już wspomniano w poprzednich postach drewno zamówione... ale na jakiej podstawie?
Podstawę do zestawienia stanowił taki oto model:


Jak wiadomo model jest wciąż wirtualny, więc znawców tematu zapraszam do konstruktywnej krytyki - teraz jest jeszcze na to czas, po urzeczywistnieniu wyżej widzianego rysunku będzie już tylko tak jak będzie... czyli dobrze :).

Aktualności:
- czekamy na prąd,
- czekamy na jedną z podstaw obecnej polskiej budowy - garaż-blaszak. Długo myśleliśmy nad garażem-drewniakiem ale blaszak wygrał na płaszczyźnie mobilności i zabezpieczeń antyludzkich (miejmy nadzieje że się nie przydadzą), cenowo w porównaniu z drewniakiem też nie wygląda źle a uwzględniając koszt robocizny (naszej w przypadku drewniaka ale jednak to też robocizna) to blaszak wysuwa się raczej na prowadzenie.

środa, 11 czerwca 2014

warzywniak

A teraz kobiecy punkt widzenia: w międzyczasie, czyli w ciągu ostatnich 3 miesięcy stałam się.....ogrodniczką...hmm ...niepoważnie to brzmi (a ja poważną osobą jestem - w końcu matka trójki dzieci)... więc może ogrodnicą?
Nasz warzywniak wygląda ...imponująco, tzn. ja jestem z niego zadowolona i dumna.....a byli tacy , co nie wróżyli sukcesów w tym temacie...ale sukcesy są niewątpliwe i tego się trzymajmy:)
Obserwacja tego, co się posadziło cieszy, fascynuje...a w końcu smakuje....tak, tak - spożywaliśmy już pierwsze owoce (a właściwie warzywa) rąk naszych, a mianowicie:
-rzodkiewkę ( tu polecam również pesto z liści rzodkiewki -podobno silnie działające antyrakowo, a poza tym dobre jest, znaczy się smaczne)
-sałatę zieloną chyba masłową (w kolejce rośnie lodowa i jakaś taka czerwonawa, wyglądająca jak rukola (a może to rukola?)
-buraczki raz jadł Antek w papce zwanej zupką
...no i koperek wybujał i też się już nadaje do spożycia, co też czynimy
Dodam, że to mój pierwszy warzywniak w życiu i jest to dla mnie zaskakująco duża przyjemność i satysfakcja też....


W sumie ten warzywniak jest możliwe dzięki jednej osobie, która na czas zajmowania się roślinkami obejmuje pieczę nad naszym potomstwem, i tej osobie na łamach tego bloga w tym momencie serdecznie dziękuję :)
Magda

sobota, 7 czerwca 2014

Geodeta.

Kilka dni temu naszą działkę nawiedził człowiek (a dokładniej trzech człowieków) od podziału ziemi ( Geo – Ziemia, Daiso – będę dzielił) i podzielił działkę na część na której będzie działka i część gdzie zostanie pokryta domem. Wynik podziału wygląda tak:
Wrażenia po wizycie geodety:
- ale szybko,
- poziom wg oka jest zdecydowanie inny niż poziom wg niwelatora.

Z działań na dziś:
- drewno zamówione - się kroi w tartaku,
- okoliczny rynek budowlany poznany jeszcze bardziej,
- prąd na działkę zbliża się wielkimi krokami (po wielkich zawirowaniach),
- gdy tylko pojawi się prąd - pojawi się lawina zadań, wszystko ruszy, koła w ruch para buch a nie jak dotychczas "powoli i ociężale".

piątek, 30 maja 2014

Szpadel węgielny

Wbito pierwszy szpadel w kierunku miejsca gdzie będzie fundament, czyli dokładnie wgłąb.... a później zamówiono wielką szufle i 100 koni mechanicznych.
Moc koni wywarła na nas takie wrażenie - że nie zdążyliśmy ich sfotografować. W dwie godziny wielka szufla zebrała tzw. humus, czyli tzw. warstwę orną, a jak dla mnie to najbardziej ludzką część ziemi - dalej (głębiej) zaczyna się ziemia prawdopodobnie przez nikogo nigdy nie widziana... czyli zostaliśmy odkrywcami.
Poniżej widok naszego miejsca do życia na dzień wczorajszy:

Druga rzecz - ręcznie (czyli szpadlem) dokopano się do wody... woda na naszej działce występuje na głębokości 1,8 metra, teraz rozpatrujemy komu zlecić wwiercenie się w ten wodociąg. Przy okazji poznaliśmy przekrój - wspomniany ludzki humus, piasek, glina i poniżej 1,5m bardzo czysty piasek plażowy. Nawet najbardziej zmechanizowanym lub odwrotnie zubożałym inwestorom proponuję przekopać się ręcznie na 1,8 m w celu zaprzyjaźnienia się z miejscem i poznania go chociaż w tak małym wycinku, czyli jak z człowiekiem - jak zamierzasz z kimś/czymś (w sensie miejsca-ziemi) żyć to warto się zaprzyjaźnić i poznać chociaż wycinek głębi ;).

Trzecia rzecz - zapoznaliśmy się z okolicznymi składami budowlanymi. Warto - ceny wbrew pozorom potrafią się różnić znacznie nawet w dwóch punktach tego samego właściciela. Zapoznaliśmy się także z okolicznymi tartakami - w związku z czym nie skorzystamy z nich, taniej jest 50km dalej - tak więc czasami sięgaj tam gdzie wzrok nie sięga.

poniedziałek, 19 maja 2014

Pozwolenie

Stało się - starostwo pozwoliło nam wybudować na swojej działce dom za swoje pieniądze swoimi siłami, czyli mamy pozwolenie na budowę..... jest to też znak- sygnał dla ewentualnych wolontariuszy, przyjaciół, ludzi dobrej woli .... że czas się szykować :).

niedziela, 4 maja 2014

Szkielet - akt pierwszy.

W oczekiwaniu na pozwolenie na budowę załatwiamy nasze "prywatne" sprawy, czyli ciśniemy pracę zawodowo-zarobkowe co by po pozwoleniu mieć czas na Chatę.
W tak zwanym między czasie wnikamy także w to co właściwie trza zbudować, efektem czego jest miedzy wieloma innymi szkielet domu (na razie niestety tylko wirtualny):

Jest to nasza interpretacja szkieletu - jeszcze przed konsultacją z projektantem, więc nie należy zbytnio wnikać w szczegóły... ale z grubsza tak to będzie wyglądać.

A z dylematów:
- zastanawiamy się nad zmianą pełnego deskowania dachu z papą na płyty wełny drzewnej Steico lub jakiejś innej firmy. Mały wybór jest na rynku, więc kto wie czy po wybudowaniu się nie zaczniemy myśleć nad maszynką do robienia wełny drzewnej ;). Wełna drzewna jest oczywiście droższa ale bardzo zachęcająca swą prostotą, akumulacją ciepła i brakiem konieczności użycia wszelakiego rodzaju foli.
- zawzięcie drążymy temat przydomowej oczyszczalni ścieków, opcji jest wiele, szukamy ekonomicznej... ale nie chcemy za bardzo po bandzie. Ma to być w miarę bezobsługowe - mamy spadek na działce i nie zawahamy się go użyć, w związku z czym odpadają przepompownie. Mamy sporo działki więc nie przerażają nas systemy potrzebujące trochę przestrzeni.... konkretnego rozwiązania na razie brak.
- co ma nam posłużyć do mieszania tynków glinianych (w tym z sieczką) i wapiennych i gliny na posadzki?

Jeżeli ktoś czuje się na siłach w doradztwie w ww kwestiach to jest to ten moment kiedy należałoby zabrać głos :).

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Terez oznaczony

Udało się, ostatnie słupki ogrodzeniowe wkopane, siatka jeszcze leży ale niebawem powinna stanąć na równe nogi. Ten etap przygotowawczy trochę się przedłużył z racji szybkiej zmiany decyzji ogrodzenia prawie całego 0,5 hektara.
Poniżej zdjęcie naszej młodej i totalnie niewykwalifikowanej ekipy. Jak widać ekipa chwyciła byka za rogi (a raczej psa za szyje) i kończy ostatnie dołki podsłupkowe.
Z tematów papierowo-systemowych: projekt leży chyba od dwóch tygodni w starostwie, więc żyjemy nadzieją że jest już dość dojrzały i niebawem wyda owoc w postaci pozwolenia na budowę.
Z ciekawostek-pozytywów przed złożeniem projektu: dostawca energii zgodził się wstępnie na montaż skrzynki elektrycznej (zarówno tej z prądem budowlanym jak i tym późniejszym-domowym.... swoją drogą: nie mogę doczekać się doświadczenia różnicy w użytkowaniu prądu bud. a domowego... czyżby na budowlanym narzędzia działały lepiej niż na domowym? szkoda, bo później też zamierzam korzystać z narzędzi) na słupie (czyli 3metry od domu) a później tuż obok domu co jest dla nas znaczące, obawialiśmy się że "ustawo" prąd domowy zostanie umieszczony na granicy działki... czyli jakieś 55m od domu. Podsumowując: dzięki logicznej decyzji prądodawcy odpada nam 55m kopania i 55m kabla.

Mamy pierwsze dary:
- trochę środków cegieł czerwonych, czyli idealnie proste prostopadłościany wytworzone po odcięciu boków standardowej cegły czerwonej. Nie wiemy jeszcze do czego nam dokładnie posłużą ale na pewno staną się częścią naszej chaty.... może jako kawałek posadzki albo część pieca - czas pokaże.
- szafka metalowa - bez pomysłu na konkretne przeznaczenie - czas pokaże.
Darczyńcom Dziękujemy :).

poniedziałek, 17 marca 2014

Z ostatniej chwili

Z ostatniej chwili:
Właśnie kupiliśmy siatkę ogrodzeniową (na dole oczka większe, coby dziecko nie przelazło, a ku górze większe - wiadomo dzieci większe przełazić już nie będą próbować).
Warzywo w doniczkach wzeszło (nawet to, które uprzednio na podłogę się wysypało - zebrałam z powrotem, podlałam i wyrosło - jakaś mieszanka wszystkiego - zobaczymy co będzie).
Nawiedziliśmy w minioną sobotę domostwo zbudowane w technologii słomiano-glinianej. Dzień był wietrzny niesłychanie, pracy fizycznej na powietrzu niesprzyjający, więc postanowiliśmy spożytkować go na wycieczkę edukacyjną. Wrażenia ogólne  dobre, gospodarz ogólnie zadowolony (z domu oczywiście). Dom wygląda dość normalnie, słoma nigdzie nie wystaje (ani ze ścian, ani z butów). Wilgotność w środku 53%, dom ciepły, ekonomiczny, przyjazny - czego więcej chcieć (my więcej nie chcemy). Zdjęć żadnych nie zrobiliśmy, więc nie opublikuję (ja zresztą czasu na zdjęcia nie miałam , bo musiałam gonić Martę  uciekającą do jeziora).
 Magda

Kwoli edukacji zamieszczam ciekawy link do wywiadu dotyczący budownictwa naturalnego oczywiście
https://www.youtube.com/watch?v=7FrDYHFLXRE

poniedziałek, 10 marca 2014

urlop macierzyński

Pewnie niektórzy zastanawiają się jak wygląda budowa domu (tudzież przygotowania do tejże) z trójką małych dzieci?
Tak, tak - słusznie się domyślacie: mężczyzna buduje, kobieta się opiekuje. Ja jestem tą kobietą właśnie - M
atka Polką pełną gębą. Trójeczka niesfornego potomstwa sprawia, że poziom podzielności uwagi, wytrzymałości a także twórczej pomysłowości wzrasta...
Potrzeba matką wynalazku i tak:
-umiem już wyjść na spacer z trzy i pół latkiem, dwulatkiem i półrocznym dzieckiem jednocześnie, a nawet zrobić przy tym zakupy;
-potrafię wracając ze spaceru donieść do mieszkania na drugim piętrze (bez windy ) dwoje śpiących dzieci, które podczas wyjścia zasnęły (na szczęście najstarsze w trakcie spaceru nigdy nie zasypia)
-radzę sobie z sytuacją, kiedy wchodząc na drugie piętro z dziećmi  (na ręku dziecko półroczne, za rękę prowadzone dziecko dwuletnie)  gaśnie światło na półpiętrze ...
-opracowałam też system samodzielnego (bezstresowego) usypiania trójki dzieci, co jeszcze niedawno wydawało mi się niemożliwe...

...tak więc nowo zaistniała sytuacja jest dla mnie szalenie rozwijająca i polecam gorąco każdemu :)

...ostatnio zasadziłam z Leną nasiona warzyw do doniczek (coby ewentualni wolontariusze mogli zdrowo pojeść przed , po i w trakcie wolontariackiej na naszym pół-hektarze). Wszystko oczywiście bio i eko jak Pan Bóg przykazał...coś już nawet zaczęło kiełkować, ale....dzieciom przez nieuwagę większość doniczek spadło dziś na podłogę....po chwili smuteczku ziemia z doniczek okazał się świetną piaskownicą, a doniczki foremkami do piasku...
...jutro kupię w najbliższym sklepie najtańsze nie-bio nasiona i wsadzę jeszcze raz...


Inicjatywa budowlana to sytuacja jest wyjątkowa....wysiłek jest wyjątkowy, ale cel naszych wysiłków też jest wyjątkowy - i stąd też chyba biorą się wyjątkowe siły.
Magda

sobota, 1 marca 2014

Powoli realnie...

Powoli, realnie ruszamy, tzn. projekt "się rysuje" a my korzystając z "zimy" ruszamy z pracami przygotowawczymi. Jedną z wielu prac przygotowawczych całego przedsięwzięcia jest zrobienie bazy dla ewentualnych wolontariuszy... czyli mam nadzieje że i dla Ciebie czytelniku ;). Zobacz więc czytelniku jak przebiegają prace DLA CIEBIE:
Dla nie wtajemniczonych: to coś w rękach Leny to osik, super narzędzie m.in. do korowania. Z okorowanych (czy raczej z obranych wg Leny) drzew powstanie altanko - wiata, żeby Ci drogi wolontariuszu było przyjemnie w przerwie w cieniu coś zjeść.
Uprzedzam fakty: drzewo widoczne na zdjęciu (a także każde inne którym dysponujemy) pochodzi z legalnej wycinki pielęgnacyjnej a dziecko widoczne na zdjęciu podpisało stosowne oświadczenia o pełnej świadomości popełnianych czynów, zrzekło się wszelakich roszczeń do swych opiekunów wynikających z ewentualnych skutków wykonywanych prac i nie zalega z żadnymi składkami.

Tymczasem za kilka minut wyruszam na kolejne szkolenie - tym razem warsztat budowania ze słomy.

poniedziałek, 24 lutego 2014

Nie dam rady...

Spacer z Leną (lat 3,5):
Lena: Tatoooo, a ten dom to sam chcesz zbudować?
Tato: ?????? tak...
Lena: Nie dasz rady.
Tato: (o co jej chodzi??!! żeby własna córka nie wierzyła we własnego ojca?? a może ona coś wie?wtf?) No wiesz mam nadzieje że dam rade sam .... a jak nie będę dawać rady to poproszę kogoś o pomoc, zatrudnię kogoś, będę robić tak aby się udało....
Lena: Sam nie dasz rady ale ja Ci pomogę i Marta (lat 2) i Antek (lat... 0,5) i mama (lat tyle ile trzeba).

Uff, kamień z serca, Lena też w nas wierzy... tylko że jako całość.

czwartek, 13 lutego 2014

Co w Łodzi...

Warsztat budowy pieca rakietowego zaliczony :). Warto było, internetowe poradnictwo sporo wyjaśnia w kwestii budowy "rakieciaka" ale nie ma jak praktyka pod okiem praktyka - Roberta. W praktyce wyszło kilka małych ale jakże istotnych momentów budowy pieca, m.in. szczegóły docięcia i umiejscowienia beczki, kwestia izolacji pieca od podłoża lub/i ścian, izolacja paleniska wełną ceramiczną, no i najważniejsze - koncepcja rozprowadzenia ciepłego powietrza do wszystkich pomieszczeń. Miałem również obawy co do dźwięku jaki wydaje piec, od tego dźwięku pochodzi podobno jego nazwa... a kto chciałby w salonie mieć dźwięk rakiety? no ja na pewno nie, na szczęście okazało się że słynny ryk rakiety w praktyce jest przyjemnym mruczeniem rwącego płomienia.
Co do płomienia to, jak głosi przysłowie, warto upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, tak też uczyniłem: 1. nauczyłem się budowy pieca, 2. skonsultowałem z tym który się zna - Pawłem - konstrukcje naszej chaty i jej połączenie z fundamentem. Są i owoce:
Nazywając obraz po imieniu:
- konstrukcja szkieletowa - poprzednio miała być szachulcowa ale podobno szachulec zje więcej drewna, to raz, a po drugie ukośne stężenia w szachulcu są w osi co miałoby nam znacznie utrudniać montaż słomy a tu mamy odchudzone słupy i stężenia od środka chaty,
- robimy półkę na słomę - dzięki temu temu nie musimy inwestować w nadzieje, z poprzedniego postu, utrzymania tynku na 15cm słomy. w tej wersji słoma leży sobie na półce a tynk będzie (beznadziejnie?) "leżeć" na niej. to rozwiązanie dodatkowo ma właściwości antyhejterowskie - półka na słomę będzie wysunięta zdecydowanie poza fundament i zakończona kapinosem, wysunięcie to uniemożliwi włażenie w ścianę hejterowskich myszy, szczurów, kunów, bobrów i jenotów.
Qniec posta postanawia krzyk Antka.

czwartek, 6 lutego 2014

Układ ostateczny.

Dostaliśmy już tzw. wuzetkę.... miło się kojarzy, znacie kogoś kto nie lubi (ze względu na smak a nie konsekwencje spożycia) ciasta wuzetki? No ale nasza wuzetka to nie ciasto, to tzw. Warunki Zabudowy, czyli wytyczne które narzuca nam nasze Państwo (za pośrednictwem Urzędu Gminy) w sprawie wybudowania naszego domu na naszej działce za nasze pieniądze...hmm to dlaczego w ogóle Gmina ma tu cokolwiek do powiedzenia???
Ale, ale dostaliśmy upragnioną wuzetkę, więc prace projektowe czas najwyższy precyzować. W związku z czym wyszło tak, że przewróciliśmy wszystko do góry nogami... a dokładniej z lewa na prawo (nie z prawa na lewo), czyli obecny układ wygląda tak:
 Oczywiście jest to wciąż wersja robocza, wysłana do architekta i tam jeszcze konstrukcja pokaże kto ma racje. Gdzieś w centrum pojawi się jednak też komin, początkowo mieliśmy pomysł nie budowania tej wieży ale jednak już tak :).
Sprawa fundamentów została wstępnie wyjaśniona, czyli prawdopodobnie przejdzie pierwsza wersja (o której nawet nie pisałem, bo to był punkt wyjścia, punkt z którego zacząłem i do którego wróciłem. Podpisano - Syn Marnotrawny.) - ława, bloczki 24cm i konstrukcja szachulcowa z kostkami słomy w osi konstrukcji. Przy tej wersji trzeba jeszcze dorobić trochę nadziei, że 15 cm słomy wystającej z każdej strony poza konstrukcje utrzyma kilka ton tynku. Jutro będę w Łodzi (przy okazji nauki budowania pieca rakietowego) mając nadzieję, że moje decyzje zostaną przypieczętowane zdaniem praktyków co się znają też.

Piotr

środa, 29 stycznia 2014

potomstwo daje czadu, a czadu nie lubimy

Z aktualności:
Aktualnie Lena  - nasza córka najstarsza ukończyła 3,5 roku i daje czadu, a jest to wielki czad....
Na starcie  - w pierwszych czterech miesiącach Lenka dała nam "troszkę" do wiwatu... trzy lata przerwy
i znowu jest ostro....hartujemy charaktery na okoliczności wszelakie. Trzy lata temu miałam jeszcze czas, żeby przekuwać frustracje w para-artystyczne działania - a tu oto efekt frustracji i innych przemyśleń młodej matki:  http://www.youtube.com/watch?v=6-iOXq6dHfI 
Dziś już nie...ale jest ambitny plan stworzenia na strychu przestrzeni przeznaczonej na pracownię plastyczną....więc może jeszcze kiedyś rozładuję stresy w społecznie akceptowalny sposób.
A w kwestiach budowy: przeprowadzamy szeroko zakrojone konsultacje społeczne dotyczące technologii, materiałów, narzędzi itp., co w praktyce sprowadza się do tego, że jeździmy do różnych znajomych, mających coś wspólnego z budową domów i rozmawiamy, a właściwie to rozmawia Piotrek, a ja biegam za dziećmi....

Magda

sobota, 25 stycznia 2014

"Już" po Świętach Bożego Narodzenia

Święta (np. Bożego Narodzenia) to dobry czas... ale (prawie) wszystko co dobre się kończy, w związku z czym postanowiliśmy dziś na płaszczyźnie zdecydowanie nie duchowej i zdecydowanie najpłytszej definitywnie skończyć ze świętami i.....
wziąć się (jeszcze bardziej) do roboty.

Po spotkaniach z projektantem i budowlańcem mamy oczywiście kolejne wątpliwości.
Pierwsza wątpliwość jest fundamentalna - jaki fundament?
Dotychczasowe opcje to:
1. ława + monolit, czyli ściana fundamentowa wylana z "gruszki" lub z betoniarki.
2. ława + ściana fundamentowa z bloczków standart.
3. ława + bloczki lub monolit poszerzone/pogrubione w miejscach, w których spoczną se słupy konstrukcyjne-drewniane.
4. płyta fundamentowa.

Wydaje się że wystarczy rzucić dwoma monetami a po ich upadku jeszcze jedną i wersja fundamentu gotowa ALE są jeszcze inne kwestie. Po pierwsze ściana Qrnejchaty będzie miała ponad 50 cm grubości, w związku z czym drewniane słupy będą miały 45 cm grubości w związku z czym powinny spocząć na fundamencie 45cm ale to sporo betonu wyjdzie, stąd pomysł z pogrubieniem fundamentu w miejscu podsłupowym ale przy monolicie to robotoszalunku więcej, to może bloczki? ale to też sporo murowania a gruszka to w 1 godzine zaleje. Płyta fundamentowa? strach ile tam stali się utopi no i w ogóle z praktyki nie znana mi rzecz. Całość z bloczków na 45cm - dużo bloczków, dużo murowania. 45 cm fundamentu? sporo jak na domek co będzie lżejszy niż dzisiejszy/"tradycyjny".
Jak widać "świat jest bogaty w formy a w treści nie biedny".
Z dylematem idę dalej, może gdzieś w powietrzu niebawem znajdzie się odpowiedź?

czwartek, 23 stycznia 2014

o fotelach

Powoli zaczynam snuć rozważania na temat wnętrz domu, którego nie ma ...jeszcze nie ma. Otóż rozważania moje oscylują wokół kwestii następującej: jak zrobić tanio i tak, żeby się podobało (nam oczywiście, a innym może przy okazji też ).
Tanio i ładnie...czy to musi się wykluczać? Zobaczymy...sytuację urządzania domu z symboliczną kwotą (bo taka nam zapewne zostanie po zbudowaniu domu) spróbuję potraktować jako wyzwanie....
Ale o fotelach miało być - otóż w posagu moim wniosłam do naszego wspólnego "majątku" 4 fotele z poprzedniej epoki z zamiarem odrestaurowania kiedyś tam; fotele wędrują ze mną jeszcze od czasów panieńsko-studenckich. Obecnie dołączyły do nich jeszcze dwa oczywiście także z poprzedniej epoki. Wszystkie czekają na odnowienie, ale w tym oczekiwaniu są intensywnie eksploatowane, tak więc renowacji z roku na rok potrzebują coraz bardziej....lubię nasze fotele, lubię fotele w ogóle... może kiedyś będę je świadomie i celowo kolekcjonować....
Otóż wczoraj znalazłam nasze fotele już odnowione w internecie...i spodobały mi się .Ich koszt po renowacji zrobił na mnie wrażenie -ok. 700zł /szt. Podaję linka, coby ciekawi mogli nacieszyć oczy:
http://decounikat.pl/fotele/5-marcel.html
http://decounikat.pl/fotele/10-l.html
Na stanie mamy jednego Marcela i czterech Louisów. Co do Marcela to skorzystam chyba z pasiakowej  inspiracji, a jeżeli chodzi o Louisy to zdecydowanie ciemniejsze kolory, nasycone jakieś...się zobaczy...przy trójce małych dzieci biel nie przejdzie....chyba że na tę abstrakcyjną starość, kiedy to potomstwo się wyprowadzi, a my ponownie będziemy zmieniać obicia...

Magda

piątek, 17 stycznia 2014

"Oddam za darmo" - Lubię to

Postanowiłam się przełamać i w końcu coś napisać, bo ja to jeszcze nic - Piotrek wszystko (bloga założył i wszystko póki co napisał ).
Jako, że mąż mój zajmuje się kwestiami stricte budowlanymi, ja jako dobra i gospodarna żona postanowiłam być pomocna i zająć się nieco wyposażeniem przyszłego domu. Otóż od jakiegoś czasu śledzę z pasją na Tablicy.pl  rubrykę "Oddam za darmo" - dział  "Dom i ogród". Jak już wspomniałam stało się to niemalże moim nowym hobby oraz sposobem na lekkie odmóżdżenie po dniu spędzonym z dziećmi :) Można powiedzieć,że obudziła się we mnie pasja poszukiwacza skarbów.... można też powiedzieć , że już kilka skarbów znalazłam, a do takich zaliczyć można: profesjonalny ekspres do kawy użytkowany w kawiarni tylko przez jeden sezon, wannę nową akrylową, która kilka lat spędziła w piwnicy z przyczyn bliżej nieokreślonych, drzwi i okna (w tym drzwi balkonowe), bojler 200L stojący, glinę dobrej jakości z wykopu itp. Żeby znaleźć tego typu skarby należy codziennie, na bieżąco śledzić i być czujnym, bo tego typu atrakcje jak szybko się pojawiają tak szybko z tablicy znikają, tudzież są zaklepywane. A przekopywać się należy w licznych ofertach gruzu, łóżek i pieców kaflowych do rozbiórki, względnie często w ofertach pojawiają się grzybki tybetańskie. Fascynujące są to poszukiwania....niestety nic z nich jeszcze konkretnego nie wynikło, ponieważ brakuje nam transportu, żeby skarby ewentualne przewieźć na miejsce...czasami brakuje też czasu, żeby zadzwonić w sprawach, które nie są na pierwszych pozycjach w hierarchii ważności.
W czasie, kiedy ja poszukuję czegoś, co mogłoby się nam przydać do domu, Piotrek tuż obok poszukuje samochodu transportowego, tak więc może już niedługo zaczniemy dowozić wyszukane to i owo.
Tablica .pl - dział Oddam za darmo...Lubię To....oby więcej tego typu inicjatyw  w przestrzeni wirtualnej i realnej.
ps. Niestety ogłoszeń z południowo- zachodniej części kraju w  dziale oddam za darmo jest o wiele więcej niż tych lokalnych - warmińsko-mazurskich...ubolewam.

Magda

Troszku o nas.

Dom domem ale przecież to dla ludzi ma być, konkretnie dla nas, więc kilka słów o nas przy okazji pewnego rysunku:
Kilka dni temu po kilku godzinach pracy przy komputerze wychodzę do ludzi (a ludzi u nas dostatek) a tu taka grafika mnie zastała:









Co do rysunku to użyje tu wyświechtanego zwrotu "o gustach się nie dyskutuje", nie wnikam też kto to popełnił.
Analiza prawie chronologiczna od lewej: to my - przyszli mieszkańcy strawbala - Magda i Piotr; później jest nad nami chmura - wiadomo - świeżo ochajtnięci (i tu znowu coś wyświechtanego) "musieli się dotrzeć"; następnie raz dwa trzy dziecko patrzy i... czasem słońce czasem deszcz; pies - nie wiem co tu robi, nie mamy psa, nie jest to nasze marzenie; kot - jak pies; nasz prawie niezawodny środek lokomocji; chmura; no i... DOM... bocian na dachu??

A z postępów przygotowawczych: wielkimi krokami zbliża się spotkanie z zaprzyjaźnionym projektantem Qrnej Chaty, jak i spotkania (jedno już było, troszku wyjaśniło - Dzięki Rafale T.) z zaprzyjaźnionymi budowlańcami. Spotkania na pewno rozwieją kilka wątpliwości... jak i dodadzą nowych ale o tym w następnym odcinku.
Piotr

wtorek, 14 stycznia 2014

Ogólne założenia domu szczególnego.

Taki oto nam roboczo powstał rzut:


Już się tłumaczę dlaczego właśnie tak a nie jak z katalogu.
Przepatrzeliśmy mnóstwo projektów katalogowych ale żaden nawet nie zbliżył się do tego co nam się marzy.
Salon z kuchnią - wiadomo - dzisiejszy standard, ulegliśmy modzie.
Pracownia, sypialnia - te pomieszczenia potrzebujemy i już, nie ma o czym dyskutować.
Łazienka jedna, mała - nie jesteśmy zwolennikami kultu ciała, więc z łazienki zamierzamy korzystać tylko tyle ile potrzeba. W przyszłości jest plan stworzenia "tradycyjnego" wychodka (w niedalekiej okolicy domu) z kompostownikiem, więc w okresie letnim powinno to rozładować ewentualny korek za potrzebą.
2 pokoje dla dzieci z podziałem na płci - dżendery nas zjedzą za coś takiego. Początkowo miały być trzy pokoje ale myśl ewoluowała na dwa... a na początku i tak ma być to jeden, działówkę dziecięcą wybudujemy gdy wojna międzypłciowa osiągnie punkt kulminacyjny a na razie niech się uspołeczniają.
Eksperymentem będzie przestrzeń nad salonem z kuchnią - położymy tam belki stropowe ale bez stropu, taka otwarta przestrzeń pod dach, jak się nie sprawdzi to się desek dobije.
Nad resztą pomieszczeń stworzą się nam takie poddasza, przeznaczymy to na pracownię plastyczną dla Magdy, zapasową sypialnie lub coś tam jeszcze.


Piotr

środa, 8 stycznia 2014

Startujemy...

Umieszczamy pierwszego posta, wielka chwila.... werble se darujemy.... coś jak fundament... ale, ale zanim fundament musi być działka. Po wielu kombinacjach myślowych jest decyzja: działka w powiecie nowomiejskim. Miały być okolice Olsztyna ale ceny tu też Olsztyńskie a 100km w czasach 'każdy ma samochód' nie robi różnicy - tak z grubsza sobie tłumaczymy naszą decyzję.
Przez działkę przebiega linia elektryczna i wodociąg co podobno znacznie nam pomoże.
Poniżej postaram się umieścić pierwsze zdjęcie - prawdopodobny widok z tarasu:
 Zdjęcie jak widać - nie dzisiejsze, dziś jest deszczowy styczeń a chciałem zacząć jakoś pozytywniej, mam nadzieje że zostanie mi wybaczony ten zabieg marketingowy.